Wywiad Marie i Joachima dla Graensen Magazine
Dziś kolejna notka tematyczna związana z wywiadem. Postanowiłam przetłumaczyć cały wywiad pary książęcej dla Graensen Magazine, który opublikowano 9 maja. Opowiadają tam m.in o swoim życiu w Południowej Jutlandii oraz problemach z którymi boryka się Europa. Zapraszam do dalszej części!
Flaga z koroną królewską w środku macha na wietrze, więc nikt nie przejeżdża przez Slotsgarden w Mogeltonder. To oznacza jedno: Księżna Marie i Książę Joachim przebywają w Zamku Schackenborg. Są tam ponieważ książę Henrik, syn książęcej pary, który obchodzi swoje 8.urodziny 4 maja. 4 maja to również Dzień Wyzwolenia Danii, a w nocy można podziwiać tradycyjne oświetlenie zamku. On to uwielbia - powiedziała księżna Marie. Wywiad miał miejsce w Sommerstuen czyli pokoju głównym w jednym ze skrzydeł skierowanych na południe, gdzie można było wypić herbatę. Było miło i ciepło, na zewnątrz znajdują się drzewa magnolii, które zostały posadzone na cześć ich dzieci - księżniczki Atheny (5) i księcia Henrika (8), a także dla najstarszych synów księcia Joachima, księcia Nikolaia i księcia Felixa
Zamek Schackenborg, który Joachim otrzymał w wieku 10 lat w 1978 roku, nie jest obecnie stałym miejscem zamieszkania rodziny. Tego lata minęły 3 lata od kiedy książę Joachim przydzielił zamek do nowo utworzonego funduszu Schackenborg Foundation oraz wprowadził się z rodziną do willi w Klampenborg. Przeprowadzka była szeroko opisywana w mediach i została zinterpretowana jako odejście od długotrwałego związku królewskiego z Jutlandią i jako ucieczka na rzecz komfortowego życia w wielkim mieście. W tym roku książę Joachim powiedział dla Jyllands-Posten, że nie zgadza się z wieloma rzeczami, które zostały wtedy opisane. Dziennikarze z Graensen Magazine przybyli do zamku Schackenborg, aby zapytać parę książęcą o powód opuszczenia Schackenborg, ich związku z Schackenborg oraz byciu nowoczesną rodziną.
D - Dziennikarz
J - Joachim
M - Marie
D: Księciu Joachimie, jak się czujesz z decyzją, którą podjąłeś w 2014 roku?
J: To było nieuniknione i skuteczne. Staraliśmy się przez długi czas łączyć oficjalne obowiązki z pracą rolną w Schackenborg. To było bardzo trudne. Wtedy nastąpiła najtrudniejsza część : Gospodarka. Kiedy otrzymałem zamek, był on w długach, a dług ciągle rósł. Wszystko co zebraliśmy, doprowadziło do redukcji zadłużenia [...] Po swojej śmierci, nie pozwoliłbym swoim dzieciom zostawić tak wielkiej hipoteki oraz zrujnować im początek dorosłego życia. To była dla nas trudna decyzja, dlatego to trwało wiele lat. Teraz jesteśmy znowu tutaj. Lubimy często przebywać w Schackenborg. Z wielką chęcią do niego przyjeżdżamy.
D: Jak opisalibyście swoje przywiązanie do Schackenborg i Jutlandii?
M: Czujemy się bardzo przywiązani do tego miejsca. W końcu jesteśmy w naszym byłym domu, w Mogeltonder, w Jutlandii. To jasne, że Joachim czuje się przywiązany do niego, ponieważ przez 20 lat mieszkał w Schackenborg, a ja przez 6 lat. W 2008 roku pobraliśmy się w Mogeltonder, a przyjęcie odbyło się tutaj w zamku. Tu również wychowywały się nasze dzieci. Pierwsze słowo, które wypowiedział Henrik to Mojn (to takie powitanie używane w Południowej Jutlandii) [...] Mamy tutaj swoich znajomych, przyjaciół, z którymi się spotykamy gdy przyjeżdżamy do Schackenborg.
J: Znam tutaj każdy zakątek. Jutlandia stała się częścią mojego DNA. To dla mnie wiele znaczy, że razem z rodziną tu możemy przyjeżdżać. Kiedy byłem młody, wiele się poświęciłem dla Jutlandii poprzez moje patronaty oraz przywiązuję uwagę do ich kontynuowania. Miałem przyjemność uczestniczyć w festiwalu z okazji 25-lecia istnienia UN Museum we Froslevlejren - pierwszego Narodowego Muzeum na świecie. Byłem także obecny podczas otwarcia tego miejsca w 1992 roku. Kiedy Schackenborg Fund zostało ustanowione, zdecydowano, że duńska flaga będzie wisieć gdy będziemy tu przebywać.
D: Bliski kontakt między rodziną królewską a Jutlandią, jest wielokrotnie podkreślana. Dlaczego ta zażyłość jest czymś szczególnym?
J: Wszystko zaczęło się od 1935 roku kiedy moi dziadkowie (Królowa Ingrid i Król Fryderyk IX) spędzali wakacje w Pałacu Graasten. Wtedy nastąpiła ścisła więź [...] To jest oczywiste, że z przyczyn historycznych istnieje szczególna więź między rodziną królewską, a Jutlandią. A m.in. to, że często tu przyjeżdżamy.
D: Od Schackenborg jest 5 kilometrów do granicy duńsko-niemieckiej. Jakie jest Wasze zdanie na temat bliskości z granicą niemiecką?
M: Tak naprawdę to nigdy nie mieszkałam tak blisko granicy państwowej. Na pewno można tu spotkać wielu ludzi, którzy mówią po niemiecku [...] Tutaj większość osób mówi zarówno po duńsku jak i niemiecku.
J: [...] Granica jest częścią rodzaju symboli narodowych. Jest to obszar, w którym dawna granica kulturowa była załamana. Granica i dobre warunki panujące w mniejszości niemieckiej w Danii i mniejszości duńskiej mieszkającej na południowej granicy, są przykładem, który mógłby być stosowany w innych regionach granicznych w Europie, które mogą żyć w zgodzie, ale nadal mają nierozwiązane problemy. To jest oczywiste, że organizacja mniejszościowa FUEN (Fereralna Unia Europejskiej Narodowości) ma swoją siedzibę w Europie (we Flensbourg w Niemczech, na granicy duńsko-niemieckiej), gdzie można powiedzieć: Spróbuj zobaczyć. I to jest sposób na to. Tu, na niemiecko-duńskiej granicy, żyje się dwoma kulturami i dwoma językami, bez powodowania jakichkolwiek trudności. Takie mniejszości w Danii żyją dobrze, a oba narody żyją ze sobą w zgodzie.
D: Księżno Marie, urodziłaś i wychowywałaś się we Francji, a teraz posiadasz obywatelstwo duńskie. W jaki sposób przyzwyczaiłaś się do życia z dwoma kulturami i dwoma językami: francuskim i duńskim?
M: W dzieciństwie uczęszczałam do jednej ze szkół w Szwajcarii, a w wieku 17 lat przeprowadziłam się do Stanów Zjednoczonych. Spędziłam 4 miesiące na nauce języka amerykańskiego, ale po 7 latach opuściłam to miejsce. Przez tyle lat mieszkałam za granicą, więc jestem już doświadczona w przyzwyczajaniu się do nowej kultury. Muszę jednak powiedzieć, że uczenie się duńskiego sprawiało mi trudność. W końcu jest jednym z najtrudniejszych języków! Kocham moją francuską rodzinę jak i całą Francję, ponieważ pochodzę z francuskiej kultury, z którą jestem silnie związana. Ale nie sądzę, że mogłabym mieszkać we Francji i wyjść za mąż za Francuza!
J: Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to słyszę! Myślę, że właśnie Twoja ciekawość i pragnienie poznawania nowych rzeczy czynią Cię silną osobą.
M: W sumie to nie wiem. Myślę, że to stało się częścią mojej osobowości, aby szukać nowych rzeczy do nauki.
D: W jaki sposób uczysz dzieci dwóch kultur i języków?
M: To bardzo ważna kwestia dla tych, którzy mają z tym do czynienia. My bardzo nalegamy, aby uczyć dzieci obie kultury. Staram się rozmawiać z dziećmi po francusku. Kiedy Henrik przyszedł na świat [...] nie mówiłam zbyt dużo po duńsku. To stało się wielkim wyzwaniem, bo gdy w 2012 roku urodziła się Athena, już potrafiłam mówić płynnie po duńsku. Dzieci są bardzo sprytne. Czują, że nie muszą rozmawiać ze swoją mamą po francusku. Ale ja się nie poddaję. Uważam, że największym prezentem dla dziecka jest nauczenie go posługiwaniem się kilkoma językami obcymi. Dla mnie jest ważne to, że dzieci znają własną kulturę i tożsamość. Nawet jeśli powiedzą: Nie mamo. My pochodzimy z Daniii. Jesteśmy Duńczykami. A ja mogę po prostu odpowiedzieć : Tak, kochanie, jesteś Duńczykiem ale i także Francuzem. Pochodzisz z obu narodów i to jest w porządku.
J: Ja również dorastałem w dwóch kulturach, francuskiej i duńskiej. Więc dla mnie to jest naturalne, że dzieci dorastają i identyfikują się z obydwoma językami oraz kulturami.
D: W dzisiejszych czasach pojawią się napięcia między ludźmi na całym świecie, którzy mają różne języki, kultury oraz religie. Czy posiadacie jakieś porady dotyczące sposobu życia w pokoju z inną kulturą niż swoją własną?
M: Myślę, że trzeba być przede wszystkim otwarty. Trzeba zaakceptować i szanować różnice. To jest zadanie każdego małżeństwa, z którego obie osoby pochodzą z innych obyczajów. Największą rolę odgrywa edukacja i szkolenia. To da Ci ciekawości. Osobiście miałam okazję uczęszczać do międzynarodowej szkoły [...] Warto jednak pamiętać, że nie wszyscy ludzie mają takie same doświadczenia. Nie sądzę, żebyśmy mieli zamiar przedstawić swoje racje innym.
J: Myślę, że masz rację co do wychowywania. Jeśli ktoś podniósłby się, aby korzystać z nowych wrażeń świata zewnętrznego, to naturalne, że trzeba patrzeć na świat z otwartością, a nie z pobłażaniem. Świat jest i będzie globalny, chociaż obecnie pojawia się tendencja, że ludzie spoglądają na swoje krajowe punkty wyjścia. Ale to jest mechanizm. Potem idą dalej. Potem cofają się. Myślę, że globalizacja jest tym, gdzie należy zostać. Musimy próbować znaleźć pracę i traktować ją jako wzbogacenie. Potrzebujemy także punktu wyjścia. Każdy musi sobie zadać pytanie: Skąd pochodzę? Jakie są moje korzenie? Kiedy już wszystko wiesz, bądź otwarty na innych.
D: Księżno Marie, mówisz, że Francja zawsze będzie Twoją ojczyzną, ale mieszkasz ze swoją rodziną w Danii. Jak myślisz, czy można znaleźć swoje korzenie w różnych miejscach?
M: Mam nadzieję, bo mam ich sporo! Kiedy ludzie mnie pytają czy nie tęsknię za Francją, odpowiadam, że nie, bo w Danii czuję się tak samo bezpiecznie jak kiedyś we Francji. Ale pomimo tego, Francję mam głęboko w sercu. Przeprowadziłam się do Danii w wieku 31 lat i to jest jasne, że wiele rzeczy utknęło w mojej głowie w czasie jednego z najważniejszych momentów w życiu. Ale myślę, że to jest proces. Kiedy odwiedza mnie moja rodzina, czasem mówią, że jestem teraz bardziej duńska.
D: Monarchia jest często wyróżniana jako symbol dla wszystkich Duńczyków. Jaką widzisz rolę Duńskiej Rodziny Królewskiej dla nowych Duńczyków?
J: Kiedy przyjeżdżasz do Danii z innego kraju lub masz powiązane korzenie, to naturalne, że rodzina królewska nie jest Twoim pierwszym zmartwieniem. Ale po upływie roku czy dwóch lat, będziesz się identyfikować z tym, co jest duńskie [...] Monarchia jest jednym ze stałych symboli duńskiego społeczeństwa, ale nie jest restrykcyjna. Ona jest dla duńskich obywateli.
D: Począwszy od 2015 roku, na granicy duńsko-niemieckiej jak i na całym świecie istnieje kontrola graniczna z powodu obawy przed terroryzmem i przepływem uchodźców. Co myślicie o sytuacji w Europie w ciągu ostatnich kilku lat?
J: Europa doświadczyła pokoju w latach 1945-1990. W niektórych miejscach w Europie, zwłaszcza na wschodzie od żelaznej kurtyny, pokój był utrzymywany żelazną ręką. Ale na zachodzie dostaliśmy zarówno spokój jak i wolność od 1945 roku. Jest to fakt, że jest to najdłuższy okres w historii Europy. gdzie nie było wojny w jednym lub wielu miejscach w Europie. Teraz zaczynają się objawy niezadowolenia. Warto zastanowić się nad tym. Po upadku muru w 1989 roku nastąpiło poczucie tego, że pokój został zapieczętowany i zagwarantowany. Trzeba tylko stwierdzić, że pokój nigdy nie powinien być uważany za oczywisty. Mieliśmy szczęście, że nasze pokolenie wychowało się w pokoju i wolności. I z tego powodu musimy mieć nadzieję, że ten pokój nadal będzie kontynuowany.
M: Jeszcze wcześniejsze pokolenia ciężko pracowały nad pokojem i nad tym, żebyśmy żyli razem w Europie. Współpraca europejska jest bardzo ważna. We Francji 8 maja obchodzony jest Dzień Wyzwolenia i jest to wielkie wydarzenie. Największe miasta we Francji były strasznie zdewastowane, a ludzie musieli szukać schronów. Takie były skutki II wojny światowej. Niektórzy na pewno tego nie zapomną. Mam nadzieję, że takie coś nigdy więcej się nie powtórzy.
J: Właśnie te światełka oświetlające Pałac Schackenborg 4 maja pomagają zachować pamięć czasu [...] W ten sposób czcimy pamięć poległym. Tym, którzy w tamtych czasach walczyli o wolność, którą teraz mamy. To była dla nich wielka odpowiedzialność.
D: W 2020 roku będzie obchodzona 100.rocznica zjednoczenia Południowej Jutlandii z Danią. Wtedy Christian IX, twój pradziadek, przebył przez granicę na białym koniu i przywiózł kopię Złotego Rogu, jednego z największych narodowych skarbów znalezionych w wiosce Gallehus w pobliżu zamku Schackenborg w 1639 roku i 1734 roku. Co myślisz o znaczeniu dni narodowych i dni pamięci?
J: Jestem bardzo zainteresowany historią i uważam, że narodowe święta są dla nas bardzo ważne. Jest to jasne, że dni pamięci są ważniejsze w regionie przygranicznym niż gdzie indziej. Pamiętam bardzo wyraźnie pewien dzień w 2009 roku kiedy pomnik Isted Lion został przeniesiony z powrotem do pierwotnego miejsca na cmentarzu w Flensburgu. To było bardzo wzruszające. Rzeźba lwa została stworzona w celu upamiętnienia bitwy pod Isted Moor w 1850 roku kiedy to duńska armia walczyła z armią rebeliantów z Szlezwiku-Holsztynu. Przez wiele lat pomnik był ukrywany w miejscu, które obecnie nazywa się Soren Kierkegaards Square w Kopenhadze. Dzisiaj Isted Lion znajduje się na cmentarzu w Flensburgu, który jest w pewnym sensie grobem dla tych, którzy stracili życie podczas tej bitwy. Jest on symbolem przyjaźni oraz współpracy transgranicznej między Danią i Niemcami. Teraz historia została dostatecznie przetworzona. Mam nadzieję, że uroczystości w 2020 roku zostaną dokonane tym samym symbolem.
Bardzo ciekawy wywiad, zwłaszcza ten fragment, kiedy Marie opowiada o tym, jak to jest być Dunką i Francuzką jednocześnie
OdpowiedzUsuńSuper post pewnie bardzo się nad nim napracowałaś bo takie tłumaczenie nie jest łatwe :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post,musiałaś włożyć w to dużo pracy. Podzwiam ,że udało ci się przetłumaczyć tak długi i ciężki tekst w sposób czytelny.
OdpowiedzUsuńCiekawe było zobaczyć jakimi pobudkami kierowała się para,opuszczając swój zamek. Pamiętam jaka wybuchła wtedy afera i dobrze,że teraz,gdy emocje już opadły,Marie i Joachim zdecydowali się szczerze o tym opowiedzieć. Widać też ich wielkie zainteresowanie światem,różnymi problemami globalnymi,otwartość.
Podzielili się pobudkami jakie nimi kierowały przy opuszczaniu zamku, ale nie ukrywajmy, że w pewnym sensie Joachim nie poradził sobie z gospodarowaniem zamkiem.
OdpowiedzUsuń